marnuję czas. jestem kompletnie sparaliżowana i nie wiem dlaczego.
niewidzialna ściana oddziela mnie od rzeczywistości i reszty. nie bardzo wiem, co dalej. nie bardzo wiem, co zrobić. energetyki i kawa nie pomagają. niczego więcej nie odważyłabym się tknąć, mając na względzie swoją przeszłość, więc tkwię zawieszona w próżni, gdzie mało co do mnie dociera. może to po prostu listopad, bo przecież chemia mojego mózgu powinna się już ustabilizować. można po prostu powinnam znowu zacząć brać antydepresanty. może po prostu powinnam zebrać dupę, wstać i coś zrobić. chyba tak powinnam. chyba tak zrobię. teraz.
dzielne kiwi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz